Archiwum Polityki

Lufa na ocieplenie

Nie czarujmy się, polityk musi mieć wizerunek i najlepiej, jeśli jest to wizerunek należycie ocieplony. Przykład prezydenta Kaczyńskiego pokazuje, że posiadanie wizerunku nieocieplonego, z którego nawet jeśli nie wali przeraźliwy chłód, to w każdym razie wali przeraźliwe nie wiadomo co, nie prowadzi do niczego dobrego. I pewnie dlatego rozmaici specjaliści i spin-doktorzy starają się teraz jego wizerunek ocieplić.

Do ocieplenia prezydenta zdecydowano się użyć materiałów tradycyjnych, takich jak choćby zorganizowanie prezydentowi okolicznościowej randki z panią prezydentową w jednej z warszawskich restauracji. Ale coraz częściej sięga się do materiałów zupełnie nowej generacji, do tej pory nieużywanych w politycznym ciepłownictwie. Ostatnio wyszło na jaw, że premier Tusk dla ocieplenia swojego wizerunku w młodości palił marihuanę i się przy tym zaciągał. Według polityków PiS ten sprytny zabieg ma odciągnąć uwagę od problemów rządu w służbie zdrowia, a także zbliżyć premiera do młodego, bezpruderyjnego elektoratu z dużych miast, o który toczy się obecnie zażarta walka.

W ślad za premierem, w duchu szczerości i ocieplenia, zaczęli wypowiadać się inni liderzy PO i niektórzy intelektualiści. Lista tego, co – jak twierdzą – w młodości wypili i połknęli, robi wrażenie. Na przykład historyk idei Marcin Król łyknął raz LSD i miał okropną wizję. Tanim winem dawał sobie w beret wicemarszałek Sejmu Stefan Niesiołowski, weseliła się przy nim posłanka Pitera, a sponiewierany bełtem poseł Ross zasnął nawet na ławce. Poseł Chlebowski na antenie TVN nie ujawnił co prawda, ile w młodości wypił (pewnie nie pamięta, bo film mu się urwał), ale gorąco zapewnił, że był chuliganem, co jego wyborcy przyjęli z ulgą.

Polityka 21.2008 (2655) z dnia 24.05.2008; s. 4
Reklama