Archiwum Polityki

Komunia dźwignią handlu

Dla rodziców 9-latków maj to gorący okres przystępowania dzieci do Pierwszej Komunii Świętej. Choć księża w parafiach apelują o umiar i duchowe przeżywanie tego sakramentu, w wielu rodzinach uroczystość staje się poważnym obciążeniem dla domowego budżetu. A skala i logistyka tego przedsięwzięcia równa się dziś nierzadko organizacji ślubu i wesela.

Garnitur i buty dla chłopca to wydatek najmniej 150–200 zł. W przypadku dziewczynek sprawa jest skomplikowana. Jeżeli rodzice wybiorą wersję skromną – albę, specjalną szatę można wypożyczyć lub uszyć za 100 zł. Jednak, szczególnie na prowincji, wciąż jest tendencja do robienia z drugoklasistki zminiaturyzowanej wersji panny młodej. Sukienka zaczyna się wtedy od 1 tys. zł, a górny limit wyznacza głębokość kieszeni rodziców. Do tego w obu wersjach dochodzą: wianek, rękawiczki, pelerynka, torebka (łącznie minimum 200 zł) i buty (kolejne 150–200 zł). Odchodzi się powoli od organizowania komunijnych przyjęć w domu – dziś w dobrym tonie jest wynajęcie restauracji. W większych miastach termin w lokalu trzeba zarezerwować co najmniej na rok wcześniej. Koszty, w zależności od menu, wahają się od 60 do 150 zł na osobę. Skromny posiłek dla najbliższej rodziny i krewnych powinien więc zamknąć się w granicach 3–4 tys. zł.

Te wydatki goście starają się rekompensować drogimi prezentami. Sklepy sportowe i producenci odnotowują co prawda wzrost sprzedaży rowerów, ale dziś na topie komunijnych list życzeń jest elektronika. – Od końca kwietnia sprzedajemy o 30 proc. więcej odtwarzaczy mp3, konsoli do gier, aparatów cyfrowych i laptopów – mówi Wioletta Batóg, rzeczniczka sieci Media Markt. To znów wydatek od kilkuset do 2 tys. zł. Majowy szczyt sprzedaży notują też producenci słodyczy (np.

Polityka 21.2008 (2655) z dnia 24.05.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 6
Reklama