Archiwum Polityki

Marina się poddała

Urodziła się na plantacji kauczuku, gdzieś w bezkresnej Amazonii. Dopiero będąc nastolatką nauczyła się pisać i czytać, ale później szybko nadrabiała zaległości, przemknęła przez uniwersytet i w wieku 36 lat została najmłodszym senatorem w historii Brazylii. Kiedy prezydent Luiz Inacio Lula da Silva powierzał jej pięć lat temu w swoim nowym rządzie ministerstwo środowiska, mówiło się, że to tak, jakby wybitny obrońca praw człowieka zostawał szefem policji. Marina Silva była postacią emblematyczną, walczącą ekolożką, strażnikiem Amazonii. Teraz podała się do dymisji, bo uznała, że przegrała na całym froncie. Ze zwolennikami żywności genetycznie modyfikowanej, którzy wzięli górę; ze zwolennikami rozwijania sektora biopaliw; z twórcami pomysłu, aby Amazonię pokryć uprawami trzciny cukrowej na bioetanol; z twórcami koncepcji nowego zagospodarowania Amazonii, czytaj: ostrej ingerencji w przyrodę. I wreszcie przegrała z samym życiem, kiedy okazało się, że mimo jej wielu starań drastycznie powiększył się tam obszar wyrębu lasów. Znamienne, że po dymisji Mariny z wielkich postaci i wielkich życiorysów pozostał u Luli tylko minister kultury Gilberto Gil. Pozostali przegrali pojedynek z pragmatyzmem rządzenia.

Polityka 21.2008 (2655) z dnia 24.05.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama