Archiwum Polityki

Zemsty nie będzie

To jest państwo policyjne, służby specjalne działają na polityczne zamówienie. Takie opinie padały po przeszukaniach na zlecenie prokuratury m.in. w mieszkaniach członków komisji weryfikacyjnej WSI Piotra Bączka i Leszka Pietrzaka oraz po postawieniu zarzutów korupcyjnych byłemu oficerowi służb specjalnych PRL i dziennikarzowi związanemu z tygodnikiem „Wprost” i telewizją publiczną.

Zanim cokolwiek więcej było wiadomo o sprawie, posypały się protesty, także dziennikarzy. Zdaniem protestujących niewłaściwie potraktowano wysłanników programu „Misja specjalna”, którzy do domu Piotra Bączka weszli bez zgody prokuratury i chcieli zdarzenie filmować. Skutkiem było odebranie im sprzętu i rewizja, na zlecenie prokuratury zresztą. Dodatkowo pojawił się więc zarzut łamania wolności słowa, gdyż dziennikarza nie obowiązuje ponoć prawo, które czynności śledcze, podobnie jak rozprawy sądowe, pozwala filmować jedynie za zgodą prokuratury. Dziennikarza – jak głosili sami zainteresowani – obowiązuje podobno jedno prawo: dostarczanie informacji.

Prezes Andrzej Urbański, który w przyspieszonym tempie przekształca telewizję publiczną w samodzielny podmiot polityczny i biznesowy, współgrający harmonijnie z politykami PiS, też wystosował protesty. Ale ciekawie byłoby usłyszeć, dlaczego na miejsce zdarzenia nie dotarli na przykład dziennikarze żadnego z programów informacyjnych (są tacy marni, że nie mają źródeł informacji?), ale akurat programu słynącego z tego, że pracuje głównie na kwitach i cynkach służb, nie licząc się zresztą zbytnio z rzetelnością. Sami wysłannicy „Misji specjalnej” potwierdzili zresztą, że zawiadomił ich Antoni Macierewicz. Zresztą w dniu przeszukania programy informacyjne TVP przekształciły się w wielką Super Misję Specjalną, mającą wykazać, że rządy PO-PSL budują państwo policyjne i ograniczają wolność mediów.

Tymczasem sprawa, nawet w świetle ograniczonych informacji, jakie opinii publicznej przekazały prokuratura i ABW, wygląda w gruncie rzeczy dość banalnie. Od października prowadzone jest śledztwo, czy ktoś, powołując się na wpływy w komisji weryfikacyjnej WSI i żądając niemałych sum pieniędzy, mógł rzeczywiście pozytywną weryfikację załatwić, czy za pieniądze można było wykreślić z raportu lub aneksu do niego jakieś nazwiska.

Polityka 21.2008 (2655) z dnia 24.05.2008; Kraj; s. 16
Reklama