Archiwum Polityki

Polityka i obyczaje

Dziennikarz „Trybuny” jest niezdecydowany w ocenie sytuacji: „prezydent i premier porozjeżdżali się po świecie i to daleko od Wisły. (...) Na chwilę więc Polska została osierocona. Gdyby znalazła się w jakimś niebezpieczeństwie, mógłby być jakiś problem. (...) Z drugiej jednak strony, gdy – by strawestować znaną piosenkę – wyjechali na wakacje obaj nasi podopieczni, to się jakoś lżej oddycha, więcej ozonu w powietrzu. Może niech więc pozostaną jak najdłużej za granicą. A jakby co, to wystarczy nam Bronisław Komorowski. Bądź co bądź marszałek”.

Ludzie z otoczenia ks. Jankowskiego bywali w agencjach towarzyskich. Ich ulubionym lokalem – jak ustaliła „Rzeczpospolita” – była agencja przy ul. Wilczej w Warszawie. Niektóre libacje odbywały się także w siedzibie Instytutu. W zabawach uczestniczyli m.in. do niedawna najbliższy współpracownik prałata Mariusz Olchowik i jego zastępca Stanisław Słabiński. „Nie korzystałem z usług agencji, bo takie rzeczy mnie brzydzą. Piłem tam kawę” – twierdzi Słabiński. „Po co płacić za coś, co można mieć za darmo” – skomentował zarzuty Olchowik.

Bardzo dudni od bicia się w piersi. Profesor Marcin Król, idąc w ślady premiera, wyznał, że – wprawdzie niechcący – brał LSD, czyli silny narkotyk. Było mu potem bardzo niedobrze. I głośno krzyczał. Do błędów młodości przyznały się też skwapliwie dwie posłanki PO. Julia Pitera do nadużywania tanich win, a Małgorzata Kidawa-Błońska – do „wielkiej ilości spożywania miodów pitnych”.

Oświadczenie o stanie zdrowia opublikowała też Monika Olejnik w wywiadzie dla „Rzeczpospolitej”, komunikując: „Nigdy nie byłam histeryczką, więc i teraz także jestem daleka od popadania w histerię”.

Polityka 21.2008 (2655) z dnia 24.05.2008; Polityka i obyczaje; s. 122
Reklama