Większość konsumentów kultury w Polsce kojarzy ją z telewizyjnymi galami czasów gierkowskich ewentualnie z festiwalem sopockim, gdzie bywała gwiazdą. Dla jednych do dziś jest synonimem nie najwyżej u nas cenionej czeskiej popkultury, inni wciąż potrafią zachwycać się jej głosem i niewątpliwą urodą. Helena Vondračkova zaczynała swoją karierę równo 35 lat temu i ten fakt stał się okazją do wydania jubileuszowej płyty „Złota Helena”, na której mamy prawie wszystkie największe przeboje pięknej Czeszki, anglojęzyczne standardy (np. „New York, New York”) oraz zaśpiewaną wspólnie z Marylą Rodowicz „Małgośkę”. Być może bracia Czesi patrzą na to inaczej, my wszelako lubimy Vondračkovą porównywać z Marylą Rodowicz właśnie. Nie tyle dlatego, że obie artystki dobrze się znają, ale przeważnie dlatego, iż w Polsce zarówno Helena jak i Maryla funkcjonują w społecznej pamięci w roli symbolicznych odniesień do epoki realnego socjalizmu. Tymczasem Vondračkova, podobnie jak jej polska przyjaciółka, nie czuje się bynajmniej dinozaurem estrady. Nagrywa, koncertuje, wygląda imponująco i nie musi wcale odcinać kuponów od niegdysiejszej sławy. M.P.
[dla koneserów]
[dla najbardziej wytrwałych]
[dla mało wymagających]