Bez nich trudno, z nimi źle – tak oceniają dostawcy swoją współpracę z wielkimi sieciami handlowymi. Możliwość dostarczania towarów do supermarketu jest dla każdego producenta szansą na trwałe zaistnienie na rynku. Jednocześnie jednak sieci każą sobie za to słono płacić. 82 proc. ankietowanych w ub. roku producentów stwierdziło, że supermarkety zmuszają ich do udzielania im wielkich upustów. Nagminne jest tu zjawisko, że wielkie domy handlowe kredytują się pieniędzmi dostawców, wydłużając terminy płatności. Ministerstwo Gospodarki twierdzi, że sieci zagraniczne w Polsce płacą swoim dostawcom dopiero po 30–34 dniach od dostawy artykułów żywnościowych, zaś jeszcze później (60 i więcej dni) w przypadku towarów przemysłowych. Komitet Ekonomiczny Rady Ministrów zastanawia się nad wprowadzeniem przepisów nakazujących supermarketom skrócenie okresów płatności do 21 dni. W podobny sposób ma regulować tę kwestię dyrektywa Unii Europejskiej, której projekt jest już gotowy. Po upływie tego terminu odbiorca musiałby płacić karne odsetki. Problem w tym, czy mali i słabi dostawcy będą w stanie te korzystne dla nich przepisy wyegzekwować. Sol.