Archiwum Polityki

„Hej, idę w las”

(...) To, co pan Stomma nazywa wolnością (POLITYKA18), którą rzekomo daje nasz las, dla mnie jest po prostu samowolą, bo przecież w nas wciąż tkwi przekonanie, że państwowe znaczy niczyje. Zwierzyna łowna stanowiąca także własność państwa ma swój czas ochronny, to samo dotyczy ryb. Przynależność do PZŁ lub Z. Wędkarskiego łączy się z opłatą, świadomym działaniem, ochroną itp. Dlaczego nasz las, będący przecież wielkim organizmem żywym, jest wciąż zaniedbany, przez wszystkich wykorzystywany, rozkradany? Pan Stomma nazywa to wolnością. Nie mam zaufania do kogoś, kto narzeka, że nie wolno mu wejść do lasu, który ma w pobliżu domu, a nie chce mu się pojechać 15 km, by poczuć się wolnym. Nie mam zaufania do kogoś, kto pisząc tekst pośmiertny o dobrym znajomym (gen. Kuropieska), nie raczy zaglądnąć do Jego życiorysu lub mapy Polski i sprawdzić, czy Jedlnia leży na Podlasiu, czy raczej w Puszczy Kozienickiej. (...)

Aleksander Chałupczak, Tarnobrzeg

Polityka 25.2000 (2250) z dnia 17.06.2000; Listy; s. 74
Reklama