Archiwum Polityki

Wystarczy go pokazać!

Z błotnistego mułu gramoli się krokodyl.
– Znowu miałem koszmarny sen – kłapnął w kierunku krokodylicy.
– A mówiłam ci tyle razy, żebyś nie żarł na noc inteligentów! – odkłapnęła, roniąc krokodyle łezki.

Dyskomfort obcowania z inteligentami nie dotyczy jedynie bohaterów tej historyjki. Rady na nich nie ma – inteligenci dalej wloką za sobą pióropusze pychy. Rzewne wspomnienia z czasów, gdy na plenach i naradach pierwsi sekretarze piętnowali po nazwisku wierszopisów i powieściopisarzy. Obrady stowarzyszeń literackich obsługiwali wtedy wydelegowani przez resort faceci. Z aparaturą podsłuchową. Potem odsłuchujący taśmy działacze nieruchomieli w fotelach ze zgrozy – że oto spotyka ich taka czarna niewdzięczność. Kto dzisiaj podsłuchuje żalących się na swój los autorów niewydawanych książek? Kogo obchodzi to, że w Domu Literatury wkrótce runą balkony, zaś Dom Pracy Twórczej w Oborach, gdzie cienistymi alejkami dotąd snują się cienie Wielkich i Zasłużonych, prędzej czy później przejmą chłopcy z jakiejś grupy koleżeńskiej? Aby zamienić go w kasyno czy całodobową agencję towarzyską. Inna epoka... Czytam w liście rozesłanym do członków Stowarzyszenia Pisarzy: „sytuacja finansowa SPP jest dramatyczna. W tym roku miast sumy zaplanowanej w budżecie otrzymaliśmy od Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego jedynie 12 proc. – z czego na razie wypłacono nam 4 proc.”.

Ton tego listu odbiega od zapewnień ministra Ujazdowskiego, że o kulturę i dziedzictwo możemy być spokojni. Już on wygospodaruje dla tej resztówki godne miejsce – w Alei Zadłużonych. Zadba o pogrzeb z pokropkiem i księdzem Niewęgłowskim, wieniec położy na mogiłce.

Polityka 32.2000 (2257) z dnia 05.08.2000; Groński; s. 85
Reklama