Archiwum Polityki

W szponach doktrynerów

Philippe Gelie, korespondent „Le Figaro” (8.04.2008), donosi ze Stanów Zjednoczonych: „Randy Castro miał sześć lat, kiedy klepnął w pupę koleżankę z klasy Katherine DeLeon. Bawili się razem na boisku szkolnym w Potomac View na przedmieściach Waszyngtonu. Nie spodobało się to dziewczynce, która poskarżyła się na Randy’ego wychowawczyni. Ta udała się do dyrektorki, która wobec wagi wydarzenia wezwała natychmiast policję. Zredagowano protokół, który pozostanie na zawsze w dokumentach chłopczyka: »Molestowanie seksualne koleżanki. Zachowanie odrażające«.

Przypadek Randy’ego Castro nie jest odosobniony. W Nowym Jorku dyrektorka szkoły zabroniła dzieciom dotykać się przy powitaniu. W Teksasie czteroletni chłopiec, który nazbyt mocno przytulił się do piersi nauczycielki, oskarżony został o jej molestowanie seksualne. Tylko w zeszłym roku w Wirginii 255 dzieci zostało zawieszonych w prawach ucznia na skutek »niestosownych kontaktów fizycznych«. W Marylandzie podobnych spraw było 166, w tym 16 dotyczących przedszkolaków, a trzy... dzieci ze żłobka. (...)

W przypadku Randy’ego psychologowie stwierdzili, że dziecko w jego wieku nie jest w stanie zrozumieć, o co jest oskarżane. Ale władze szkolne tak boją się ewentualnych procesów, że uciekają się bezwzględnie do zasady »zerowej tolerancji«, tym bardziej iż Sąd Najwyższy od lat 90. uznaje odpowiedzialność szkoły, która nie zapobieże molestowaniu seksualnemu, zdefiniowanemu jako »wszelki kontakt fizyczny niechciany przez ofiarę«.

»Washington Post«, który zajął się sprawą Randy’ego, zorganizował internetową dyskusję. A oto świadectwo jednej z uczestniczek: »Moja pięcioletnia córeczka była molestowana seksualnie w zerówce przez swojego rówieśnika.

Polityka 17.2008 (2651) z dnia 26.04.2008; Stomma; s. 105
Reklama