Archiwum Polityki

Kreml u Turka

Tureccy hotelarze uczą się na gwałt rosyjskiego. Angielski i niemiecki już nie wystarczą, bo od kilku lat większość hotelowych gości stanowią turyści z byłych republik sowieckich. Na lotnisku w tureckiej Antalyi tablica przylotów pokazuje niemal całą mapę Rosji, z czarterowymi lotami z Moskwy, Rostowa nad Donem, Kazania czy Nowosybirska na Syberii. Turcy dwoją się i troją, aby podbić serca Rosjan. Weźmy choćby kompleks hotelowy Kremlin Palace, leżący nad samym morzem, 30 km od znanego kurortu Antalya, ze znanymi skąd-inąd elementami architektury. Strategia dopieszczania sprawdza się: w 2007 r. przyjechało do Turcji 2,5 mln Rosjan, o 33 proc. więcej niż rok wcześniej. Im więcej nasi rodacy podróżują – mówi znany pisarz Wiktor Jerofiejew – tym bardziej tracą szorstkość charakterystyczną dla człowieka sowieckiego. Dzisiejsi w niczym też nie przypominają podchmielonych i obwieszonych tandetnymi złotymi łańcuchami nuworyszy, teraz najczęściej wyjeżdżają rodzinami, chcą po prostu miło spędzić czas. Nikt mi nie wierzy, kiedy to mówię, ale dziś to Niemcy piją więcej niż Rosjanie – wyznaje jeden z tureckich hotelarzy.

Polityka 26.2008 (2660) z dnia 28.06.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama