Urzędnicy Ministerstwa Skarbu walczą z czasem. Mają półtora miesiąca na przedstawienie w Brukseli realnego programu prywatyzacji polskich stoczni. I tu niespodzianka. Prócz znanych kandydatów (ukraiński ISD, Polish Shipbuilding Company), pojawiła się lista kilkunastu nowych, począwszy od funduszy inwestycyjnych z Emiratów Arabskich, a skończywszy na producentach statków z Indii i Norwegii. Eksperci są jednak sceptyczni co do szans powodzenia tych rozmów. Jeśli plan ratunkowy zawiedzie, polskie stocznie upadną.
Polityka
31.2008
(2665) z dnia 02.08.2008;
Rynek;
s. 34