Archiwum Polityki

On, Ona, Ono

Przed laty pewien ojciec kilkulatka opowiadał mu bajkę, tworzoną doraźnie i spontanicznie. Bohaterowie pokonywali standardowe góry, lasy i – co istotne – rzeki. Finał bajki i zamierzony efekt, czyli ukołysanie syna do snu, wydawały się już bliskie, gdy dziecko przerwało prowadzoną z animuszem narrację i rozsądnie zapytało: a gdzie są ich ubranka?

Ojciec od dwudziestu bez mała lat opowiada tę anegdotę z upodobaniem, ilekroć rozmowa zejdzie na temat nowoczesnego ojcostwa. Nie bez powodu czuje się w tej dziedzinie prototypem. W ojcostwie ewidentnie coś się przełamuje, na razie raczej w wielkich miastach, wśród bardziej wykształconych mężczyzn. Wypada być ojcem prawdziwym: uważnym, niezawodnym, godnym zaufania. Wypada też nie wiedzieć, jak być ojcem i bez wstydu pytać.

Nowoczesne ojcostwo należy do tych zjawisk, przy których można zaobserwować, jak bardzo psychologia jest związana z życiem społecznym, z kulturą, w jakiej żyjemy. Czy w innych czasach bylibyśmy takimi samymi ludźmi? Czy takie same byłyby nasze potrzeby i emocje? Wybory i decyzje? Czy moglibyśmy chwalić się tym samym ilorazem inteligencji? Czy wielcy zbrodniarze staliby się nimi, gdyby ich dzieciństwo minęło pod okiem ojca nowoczesnego?

To zupełnie niezwykłe, jak szybko może się zmienić powszechne przekonanie na jakiś temat pod wpływem nurtów intelektualnych. Na przykład – pogląd na temat różnic między kobietami i mężczyznami. Na przykład – stosunek do psychiatrii i środków psychotropowych: od totalnej nieufności po entuzjastyczne nadzieje, że oto możliwa będzie jakaś autoinżynieria psychiczna, dzięki której człowiek uczyni sam siebie lepszym, mądrzejszym, szczęśliwszym.

Marzenie ludzkości o pigułce szczęścia (czy choćby całkowicie bezpiecznej pigułce na bezsenność) nie zostało i być może nie zostanie spełnione.

Ja My Oni „On a Ona" (90141) z dnia 02.08.2008; Pomocnik Psychologiczny; s. 3
Reklama