Archiwum Polityki

Białoruś wybrała jak zwykle

Łukaszenko obiecał przedstawicielom Unii Europejskiej, że nowo wybrany parlament będzie pluralistyczny: jeśli przedstawiciele opozycji zdobędą mandaty, to on uszanuje wynik wyborów. Europa komentowała uprzejmie, że na Białorusi coś drgnęło, bo wypuszczono więźniów politycznych i umożliwiono opozycjonistom kandydowanie. Reżim zadziałał po staremu, opozycja do parlamentu jednak nie weszła.Wybory demokratyczne nie były. Nie chodzi nawet o sam akt głosowania, ale także o istnienie wolnej prasy, nieskrępowany dostęp do mediów, swobodę działalności partii politycznych. A parlamentu złożonego wyłącznie z kandydatów władzy też nie można uznać za demokratyczny. Obserwatorzy OBWE wytknęli nieprawidłowości i stwierdzili, że podczas wyborów nie dochowano demokratycznych standardów. Jest jednak prawdą, że izolowanie Łukaszenki i Białorusi nie dało efektów. Czy ma więc sens kultywowanie rezerwatu, jakim stała się Białoruś. Może raczej warto ostrożnie wpuścić tam nieco świeżego powietrza. Polska, która zachęcała Brukselę do ocieplenia stosunków z Białorusią, jest rozczarowana wynikiem wyborów. Nie legitymizujemy pewnie nowego parlamentu. Ale też nie zerwiemy rozpoczętych rozmów z Mińskiem. Wybory to jedynie pewien etap. Dialog będzie się toczył – mówi Andrzej Kremer, wiceminister spraw zagranicznych.

Polityka 40.2008 (2674) z dnia 04.10.2008; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 10
Reklama