Spalone szczątki zmarłego arystokraty zebrano ze stosu do naczynia i włożono do ozdobionego brązowymi okuciami rydwanu. Wśród wiezionych darów było jego uzbrojenie – tarcza, oszczep i krótki miecz – oraz naczynia z winem i oliwą. Obok pary rumaków ciągnących zaprzęg biegał pies. Jeszcze dziś miał trafić do grobu swego pana, podobnie jak konie i żona. W orszaku, śmiejąc się i tańcząc, szła nie tylko rodzina zmarłego, ale cała wioska. Któżby się nie cieszył! W końcu wódz wybierał się do lepszego świata. Wszyscy czekali z niecierpliwością na wyścigi rydwanów i pojedynki pięściarzy, które miały się odbyć zaraz po usypaniu kurhanu.
Herodot pisał w „Dziejach”, że u Traków „dookoła noworodka siadają krewni i opłakują go, ile on nieszczęść musi zaznać, skoro się urodził i wyliczają wszystkie ludzkie cierpienia, zmarłego natomiast wesoło i radośnie grzebią i mówią przy tym, że pozbył się wszystkich nieszczęść i żyje teraz w zupełnej błogości”. Ponoć kobiety zmarłego kłóciły się o to, która z nich była tą najukochańszą, gdyż tylko ona miała prawo dostąpić wyróżnienia – być rytualnie zamordowaną i spocząć w grobie z ukochanym.
Czy Herodot we wszystkim miał rację i czy znajdowane dziś groby mówią nam coś więcej o obyczajach pogrzebowych tego tajemniczego ludu? Z grubsza znaleziska zdają się potwierdzać opis historyka. Dobrym przykładem jest chociażby odkryty w tym roku w bułgarskiej wsi Borisowo (ok. 300 km na wschód od Sofii) grobowiec z I lub II w.
Kot w grobie
Daniela Agre z Instytutu Archeologii Bułgarskiej Akademii Nauk znalazła nie tylko typowe dary ofiarne, jak naczynia czy broń, ale i szkielety dwóch koni, psa oraz doskonale zachowany czterokołowy rydwan. Jedną z jego ozdób jest figurka dzikiego kota, przez co okrzyknięto go jaguarem sprzed 2 tys.