Archiwum Polityki

Austria brunatnieje

Do wiedeńskiej polityki powrócił Jörg Haider. Razem z drugim prawicowcem Heinzem-Christianem Strachem zebrali prawie 30 proc. głosów. Dziś są skłóceni, ale mogą razem wejść do przyszłego rządu.
Polityka

Zaskoczenie było całkowite. Z tym, że Wolnościowa Partia Austrii (FPÖ) osiągnie dobry wynik, liczyła się większość obserwatorów. Zbyt głębokie było zniechęcenie z powodu niedotrzymanych obietnic rządu i frustracja ciągłymi kłótniami w poprzedniej koalicji, zbyt wielki gniew z powodu spadku siły nabywczej Austriaków w związku z rosnącą inflacją. Ale 28 września Heinz-Christian Strache, młody i agresywny lider FPÖ, musiał dzielić podium z kimś, kogo jeszcze kilka miesięcy temu uważano za politycznego trupa: z sensacyjnym wynikiem na scenę wrócił mentor Strachego i były szef FPÖ Jörg Haider.

Nowa partia Haidera powstała z rozłamu skrajnej prawicy w 2005 r. Blok dla Przyszłości Austrii (BZÖ) wegetował w parlamencie bez znaczących sukcesów. Ale w ostatnią niedzielę września Haider zrobił coś, co nie udało się dotąd żadnej austriackiej partii – potroił liczbę mandatów. Najwięcej głosów protestu zebrała wprawdzie partia Strachego, poprawiając swój wynik z 11 na 18 proc., ale ten sukces był do przewidzenia, zważywszy złe nastroje społeczne. Prawdziwej niespodzianki dostarczył Haider, po raz kolejny dowodząc, że mimo swych 58 lat pozostaje rzadkim talentem na scenie politycznej Austrii.

Jörg Haider to polityczny kameleon, który do perfekcji doprowadził sztukę mimikry.

Jak głosi anegdota, jadąc z Karyntii do Wiednia, przystaje zawsze w pół drogi, by zmienić karyncki kubraczek na szykowny garnitur. Do publiczności dopasowuje nie tylko wymowę, ale także treść swoich wystąpień. Dziennikarze, którzy mieli z nim do czynienia prywatnie, opisują go jako inteligentnego słuchacza, który pozwala swoim rozmówcom się wygadać – zupełnie inaczej niż w debatach telewizyjnych, w których z lubością przeciąga oponentów przez błoto albo ich ośmiesza.

Polityka 41.2008 (2675) z dnia 11.10.2008; Świat; s. 106
Reklama