1. Mirror’s Edge – szalona pogoń po dachach budynków, murach i rusztowaniach, zaskakująca pomysłem i zachwycająca wizją totalitarnej przyszłości, przy której Orwell to pestka.
2. Spore
– twórca „The Sims” wreszcie dał nam coś nowego. Tym razem z rozmachem, bo „Spore” to zabawa w ewolucję. Choć gra ma zbyt wiele uproszczeń, pokierowanie boskim stworzeniem daje niespodziewanie wiele radości.
3. LittleBigPlanet
– gatunek klasycznych platformówek zaginął w pomroce dziejów i oto nagle powraca w wielkim stylu, z wykorzystaniem najnowszych zdobyczy grafiki i gier wieloosobowych.
4. GTA IV
– jeżeli pominiemy kontrowersyjny temat, czy gra komputerowa powinna z najdrobniejszymi detalami portretować życie przestępcy, to wciąż diabelnie dobra produkcja, która wciąga na wiele tygodni.
5. Fallout 3
– mija dekada od premiery pierwszej części jednej z najlepszych gier RPG. W międzyczasie zmieniły się komputery, gracze, producent, ale na szczęście to wciąż stary dobry „Fallout” – niebanalna fabuła, wciągające misje i genialna wręcz atmosfera świata po atomowej apokalipsie.
6. Fable 2
– zachwycająco piękna i epicko porywająca gra RPG, potrafiąca wciągnąć niemal każdego, bo przy tym genialnie prosta. Choć dla wprawionych graczy – zbyt prosta.
7. Tomb Raider: Underworld
– latka lecą, a Lara Croft wciąż piękna, gibka i chętna do nowych przygód. „Underworld” przerywa tendencję zjazdową, którą miała ostatnio ta seria, wraca do korzeni i zasługuje na uznanie.
8. Dead Space
– kosmiczny horror w stylu „Obcego”, choć miejscami nieco przekombinowany i zbyt przewidywalny, stanowi namacalny dowód na to, że twórcze wymieszanie wielu kulturowych klisz może dać ciekawy efekt.