Przygotowania rozpoczynają się już kilka dni po wyborach, podczas tradycyjnej wizyty prezydenta-elekta w Białym Domu. W tym roku odbyła się wyjątkowo wcześnie, bo już 10 listopada. Gdy George Bush i Barack Obama rozmawiali w gabinecie owalnym, Laura Bush pokazywała Michelle Obamie prywatne kwatery. Zgodnie ze zwyczajem zapisywano w specjalnej księdze sugestie przyszłej Pierwszej Damy dotyczące zmian wystroju. Obamę najbardziej interesowały pokoje dla córek – Malia i Sasha zajmą przypuszczalnie te same, w których spały dzieci Kennedych i wnuki Bushów.
Zmiany w Białym Domu zaczynają się od gabinetu owalnego. Zwykle Pierwsza Dama decyduje o kolorze ścian, zasłon i dywanu. Prezydent wybiera sobie biurko i do tego dobierana jest reszta mebli oraz obrazy. Od lat najbardziej popularnym biurkiem jest Resolute, dar królowej Wiktorii, wykonane z drewna brytyjskiej fregaty o tej samej nazwie. Pracowali przy nim zarówno John F. Kennedy, Ronald Reagan, Bill Clinton, jak i George Bush. Na ścianach gabinetu wiszą obrazy z pejzażami miejsc, z których pochodzą prezydenci.
Przywilejem ustępującego prezydenta jest zabranie dywanu z prezydencką pieczęcią. Trafia on najczęściej do jego biblioteki. Następca może nie tylko wybrać kolorystykę nowego dywanu, ale także kierunek, w którym będzie spoglądał prezydencki orzeł. Na zakończenie II wojny światowej Harry Truman kazał odwrócić jego głowę od szponów ze strzałami do tych z gałązką oliwną. To samo zrobił George Bush, choć jego prezydentura upłynęła na wojnach.
W następnej kolejności ustalane są szczegóły wystroju prywatnych pokoi na drugim piętrze. Do wyboru jest 40 tys. sztuk mebli z kolekcji Białego Domu, składowanej w magazynach Smithsonian Institution. – Prezydencka para musi zdecydować nie tylko, gdzie chce spać, ale czy chce spać w zabytkowym łóżku, czy też woli nowoczesne – tłumaczy William Allman, szef kustoszy Białego Domu.