Walcząc o widza, stacje telewizyjne prześcigają się w nowatorskich rozwiązaniach. W celu podniesienia oglądalności i uatrakcyjnienia oferty programowej tuż przed świętami kierownictwo TVP podjęło np. heroiczną decyzję o tym, żeby samo rzucić się na rynek jako produkt rozrywkowy.
Dotychczasowa działalność władz TVP pod kierownictwem prezesa Urbańskiego i tak dostarczała widowni sporo uciechy i rozrywki. Mimo to w myśl zasady, że uciechy i rozrywki nigdy za wiele, w okresie świąteczno-sylwestrowym rada nadzorcza postanowiła ilość rozrywki i uciechy podwoić, podwajając struktury kierownicze TVP. Efektem tej decyzji jest idące od wielu dni widowisko pod nazwą „Prezesi na lodzie”.
Pomysł jest prosty: widzowie mają zgadywać, kto i dlaczego jest aktualnym prezesem TVP oraz która z ekip próbujących objąć władzę w TVP wygra, a która przegra i zostanie zmuszona do opuszczenia programu. Formuła programu gwarantuje zaskakujące zwroty akcji i zabawne perypetie bohaterów, przełamując niesłusznie zakorzeniony w społeczeństwie stereotyp TVP jako instytucji poważnej. W pierwszym odcinku prezes Urbański występuje w parze z wiceprezesem Siwkiem, ale zostają zawieszeni przez konkurencyjną parę Farfał-Rudomino. Para Urbański-Siwek próbuje występować dalej, ale para Farfał-Rudomino przedstawia dokumenty, z których wynika, że czas pary Urbański-Siwek dobiegł końca i powinni oni opuścić program. Czy para Urbański-Siwek pozostanie na lodzie? Jakie figury i układy mają jeszcze w zanadrzu? Czy Farfał i Rudomino pozwolą na ich wykonanie? Dowiemy się tego po reklamach.
Szczerze mówiąc, mniej bystry widz zajęty spożywaniem świątecznych potraw ma trudności z ustaleniem, o co w ogóle w tym programie chodzi.