Archiwum Polityki

Wierny braciom: Sławomir Skrzypek

To on, jedna z najbardziej kontrowersyjnych postaci polskiej bankowości, ma nas bronić przed kryzysem finansowym.

Gdyby nie program „Teraz my!”, Sławomir Skrzypek byłby dziś może niebudzącym emocji, tylko nieco kontrowersyjnym szefem banku centralnego. Specjaliści wytykaliby mu różne wpadki, ale szeroka publiczność widziałaby przede wszystkim zadowolonego, dobrze odżywionego i ubranego człowieka, używającego trudnych ekonomicznych zwrotów. Ale stało się: TVN zarejestrowała wystąpienie Skrzypka przed sejmową komisją, kiedy przed dwoma laty ubiegał się o stanowisko szefa Narodowego Banku Polskiego. Zobaczyliśmy nieprzygotowanego studenta na egzaminie, któremu mylą się podstawowe pojęcia, liczby i nazwiska. Nagranie trafiło do Internetu, gdzie, oglądane setki tysięcy razy, stało się trwałym pomnikiem arogancji rządów PiS. Towarzyszące nominacji wypowiedzi prezydenta Lecha Kaczyńskiego, desygnującego kandydata, można było streścić: dość z ekonomicznym salonem i dyktaturą profesorów.

Jak to się stało, że ten inżynier budownictwa z wykształcenia, a państwowy urzędnik z powołania, stanął na czele NBP? W przyszłości – być może – przejdzie do historii jako ten, który wprowadził Polskę do strefy euro.

To długa opowieść. Musieliśmy skorzystać z relacji osób trzecich i wcześniejszych publicznych wypowiedzi prezesa Skrzypka. On sam – mimo trzytygodniowych negocjacji z Departamentem Komunikacji Społecznej NBP – nie znalazł czasu na spotkanie z dziennikarzem „Polityki”. Jak wyjaśnił dyr. Dariusz Rostkowski z NBP, wszystko przez kryzys na rynkach finansowych. Prezes jest teraz wyjątkowo zajęty.

Życiorys Skrzypka to opowieść o wierności braciom Kaczyńskim.

Lecha poznał w drugiej połowie lat 80., kiedy jako student Politechniki Śląskiej i działacz nielegalnego NZS pojechał wraz z dwoma kolegami (jednym z nich był Grzegorz Schetyna) do Gdańska zabiegać o wsparcie Solidarności.

Polityka 1.2009 (2686) z dnia 03.01.2009; s. 30
Reklama