Prezydent Lech Kaczyński wręczając Andrzejowi Czumie nominację na stanowisko ministra sprawiedliwości, zażartował: „Wyrazy uszanowania dla całej, jak widzę, licznej rodziny i to z bliźniaczkami. Życzę, by za ileś tam lat zastąpiły innych bliźniaków”. „Dziewczynki nieoczekiwanie dla wszystkich się rozpłakały” – zauważył wysłannik „Polski”.
Niespodzianką była obecność na ceremonii zaprzysiężenia Czumy dawno nieoglądanego Janusza Korwina-Mikke z muchą. Córka nowego ministra tłumaczyła mediom: „Pan Korwin-Mikke zadzwonił do Kancelarii Prezydenta i poprosił, żeby go wpuścić na uroczystość. Powiedział, że chce zobaczyć, jak »uczciwy człowiek odbiera nominację na fotel ministra sprawiedliwości«”.
Jeden z niepodających nazwiska bliskich współpracowników Donalda Tuska zdradził „Dziennikowi”, jakie zadania stoją przed nowym ministrem: „Ma nie udzielać wywiadów na prawo i lewo, tylko stanowczo i bezwzględnie przywracać obywatelom poczucie ich własnego bezpieczeństwa... Jak znam premiera, to proponując Czumie to stanowisko, powiedział, że ma być jak Tommy Lee Jones w »Ściganym«...”.
Były minister Zbigniew Ćwiąkalski wraca do adwokatury: „Sekretarka w mojej kancelarii już odbiera telefony od klientów z pytaniem, czy teraz kiedy nie jestem ministrem, poprowadzę ich sprawy”. Pytany zaś o ewentualne straty materialne, wyznał dziennikarce „Polski”: „Zdziwiłaby się pani, ale zyskam na powrocie do zawodu. Różnica w rocznym dochodzie, to jakieś może nawet kilkaset tysięcy złotych”.
Jarosław Kaczyński zmienił image i nawet próbuje się uśmiechać. To efekt szkoleń medialnych, jakim zostali poddani wszyscy posłowie PiS.