Archiwum Polityki

Zacisnąć zęby i przetrwać

W sprawie kryzysu liczbie diagnoz dorównuje liczba proponowanych terapii. Jedno jest pewne: sami musimy – jak słynny baron Münchhausen z bagna – wyciągnąć się za włosy z kłopotów.

Jeszcze dwa miesiące temu minister finansów twierdził, że możliwy do wyobrażenia jest wzrost PKB w 2009 r. sięgający niemal 4 proc. Ekonomiści dość zgodnie twierdzili, że Polska jest w stanie uniknąć recesji i poradzić sobie z kryzysem lepiej od innych krajów Europy. Banki zapewniały, że mają zdrowe bilanse i nie ma się co bać o ich sytuację. Bezrobocie znajdowało się na niskim, jednocyfrowym poziomie. Złoty pozostawał poniżej psychologicznej bariery 3 zł za dolara i 4 za euro. Słowem, jeszcze dwa miesiące temu w Polsce – jako jedynym chyba kraju Europy – panowało powszechne przekonanie, że nas globalny kryzys aż tak mocno nie dotknie. A Polacy, zamiast zamartwiać się czytając ponure wiadomości, nie wychodzili ze sklepów, wydając rekordowo duże pieniądze na święta.

Dziś nastroje są zupełnie inne. Trudno nawet powiedzieć, co zadecydowało o tak radykalnej zmianie. Pewnie nie giełda, bo tam do spadków już dawno się przyzwyczailiśmy. Z gospodarki zaczęły za to płynąć coraz poważniejsze sygnały o spadającym eksporcie, o ograniczających produkcję fabrykach, o szykowanych zwolnieniach tysięcy pracowników. Jednocześnie uderzenie przyszło ze strony mało spodziewanej – złoty zaczął raptem w przerażającym tempie słabnąć, stawiając w trudnej sytuacji setki tysięcy polskich rodzin, które zaciągnęły kredyty we frankach na zakup mieszkań. Wiadomości przychodzące z zagranicy stopniowo przepoczwarzyły się ze złych w katastrofalne. A rząd zmienił ton i mówi teraz głównie o tym, jak chce łagodzić bolesne skutki kryzysu. Słowem, w krótkim czasie wyparowała wiara, że globalny kryzys minie nas bokiem i nie uczyni krzywdy.

Wiara wiarą, a fakty faktami. Mimo całego pogorszenia ocen sytuacji gospodarczej, jakie nastąpiło w ciągu ostatnich tygodni, generalne opinie ekonomistów na temat perspektyw rozwojowych naszego kraju nie uległy aż tak zasadniczym zmianom.

Polityka 9.2009 (2694) z dnia 28.02.2009; Temat tygodnia; s. 12
Reklama