Archiwum Polityki

Dawno temu z DNA

Nasza historia zapisana jest w genach. Dzięki badaniom DNA wiemy coraz więcej o dziejach Ziemi i człowieka. Ale czy wszystko da się z nich wyczytać?
JR/Polityka

Matka przytula młodszego syna, ojciec starszego. Wyglądają, jakby we czwórkę spali na jednym wąskim łóżku. Rodzina śpi tak od ponad 4600 lat, gdyż to nie łóżko, tylko grób. Na ten wyróżniający się wśród innych znalezionych w Eulau (Saksonia-Anhalt) pochówków tragicznie zmarłych osób z neolitycznej kultury ceramiki sznurowej natrafił w 2005 r. archeolog Robert Ganslmeier z Landesmuseum für Vorgeschichte w Halle. Od razu przyszło mu do głowy, że leży w nim zamordowana rodzina. Pewnie ci, którzy zastali pobojowisko, pochowali ją w jednym grobie. Ani badania antropologiczne, ani mikroskopowe nie dawały pewności, dopiero wykonane w 2008 r. badania DNA potwierdziły przypuszczenia Ganslmeiera. To najstarsza genetycznie pewna rodzina, jaką udało się zidentyfikować.

Znając stopień pokrewieństwa mieszkańców osady w Eulau dowiadujemy się wiele o funkcjonowaniu pradziejowej rodziny – liczebności dzieci, wieku małżonków czy istnieniu poligamii. Tych bezcennych informacji nie wyczytamy z żadnych książek, podkreślała prof. Brigitte Röder z Uniwersytetu w Bazylei. Badanie zawartości izotopu strontu w zębach (wskazujące na pochodzenie) dowiodło, że mężczyźni w Eulau byli miejscowi, kobiety zaś pochodziły z daleka. Istnienie patrylineatu (żony zamieszkiwały u mężów) przeczy przekonaniu o dominacji matriarchatu w neolicie. Mimo tak spektakularnych wyników badacze są ostrożni w wyciąganiu ogólnych wniosków. Wysoka śmiertelność kobiet sprawiała, że wiele rodzin miało bardziej skomplikowaną strukturę, być może funkcjonowało wielożeństwo. Aby stworzyć pełen obraz starożytnych społeczności, trzeba kolejnych badań DNA – najskuteczniejszego narzędzia, jakim dysponują archeolodzy.

A wszystko zaczęło się na początku lat 90., gdy George Poinar z University of California w Berkeley uzyskał sekwencję DNA zatopionego w bursztynie insekta.

Polityka 8.2009 (2693) z dnia 21.02.2009; Nauka; s. 72
Reklama