Archiwum Polityki

Gambit Gyurcsanya

W niezmiernie trudnej sytuacji gospodarczej Węgier (patrz POLITYKA 12) premier Ferenc Gyurcsany na kongresie swojej Partii Socjalistycznej zapowiedział złożenie dymisji i – na zasadzie konstruktywnego wotum nieufności – powołanie rządu ekspertów, nawet z bezpartyjnym szefem na czele. Wcześniej potrzebne są rozmowy z partiami opozycyjnymi, bo socjaliści nie mają większości parlamentarnej. Poprzedni koalicjant – Wolni Demokraci – waha się, Forum Demokratyczne jest skłonne do rozmów, ale największa siła opozycyjna – Fidesz – ani chce słyszeć o rozmowach, składa wniosek o rozwiązanie parlamentu i natychmiastowe wybory. Poparcie dla tej partii deklaruje obecnie 60 proc. wyborców. Na socjalistów chce głosować tylko 18 proc. Większość węgierskich publicystów krytycznie przyjęła dymisję Gyurcsanya, uznając, że powinien był ustąpić co najmniej pół roku wcześniej, a najlepiej zaraz po ujawnieniu jego przemówienia na zamkniętym zebraniu partyjnym, w którym przyznał, że reelekcję w 2006 r. zapewniły mu kłamstwa wyborcze. Od tego momentu nie tylko opozycja, ale również budapeszteńska ulica domagała się jego dymisji. Teraz zaczyna się nowa partia szachów, gra o rząd, który ma znaleźć wyjście z dramatycznej sytuacji gospodarczej kraju. Nikt się do niego nie pali. Czyżby jedynym chętnym okazał się na końcu sam... Gyurcsany?

Polityka 13.2009 (2698) z dnia 28.03.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama