Archiwum Polityki

Z premiera sekretarz

Wybór premiera Danii Andersa Fogha Rasmussena potwierdza kilka prawideł obsady ważnych stanowisk międzynarodowych: zawsze są murowani kandydaci, zawsze wystawia się rzekomych konkurentów i nawet ci pierwsi mogą wpaść w tarapaty w ostatnim okrążeniu.

Sekretarz, jak sama nazwa wskazuje, to stanowisko podrzędne – w tym wypadku względem szefów rządów i głów państw należących do NATO. Sprawdzają się tu najlepiej wytrawni ministrowie dużych państw lub przywódcy małych krajów, nawykłych do dyskontowania niewielkiego ciężaru politycznego umiejętnościami negocjacyjnymi, zwłaszcza talentem do godzenia większych od siebie.

Do pierwszej grupy należeli trzej ostatni sekretarze generalni. Jaap de Hoop Scheffer, który w sierpniu przekaże urząd Duńczykowi, był wcześniej ministrem spraw zagranicznych Holandii, jego poprzednik George Robertson (1999–2004) przed nominacją pełnił funkcję ministra obrony Wielkiej Brytanii, a Javier Solana (1995–1999) został sekretarzem generalnym NATO po trzyletnim stażu na stanowisku szefa hiszpańskiej dyplomacji. Rasmussen dołącza do znacznie bardziej elitarnego grona – jedynym szefem rządu na tym stanowisku był dotychczas Paul-Henri Spaak (1957–1961), kilkakrotny premier Belgii i jeden z ojców Unii Europejskiej. Rasmussen, premier Danii od 8 lat, politykiem chciał być już w szkole,

do duńskiego parlamentu wszedł po raz pierwszy w 1978 r. Słynie ze swoich zdolności negocjacyjnych, perfekcjonizmu, giętkich poglądów i przystojnego wyglądu. Ma troje dzieci, w wolnym czasie lubi pływać na kajakach. Dla Duńczyków po jego odejściu tak wiele się nie zmieni: następny premier też ma na nazwisko Rasmussen, tak samo jak dwaj jego poprzednicy.

Polityka 15.2009 (2700) z dnia 11.04.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama