Dobrze, że ludzie Kościoła coraz śmielej wyrażają swoje opinie w sprawach życia seksualnego. Że nie próbują tych spraw przemilczać czy zamiatać pod dywan, ale wychodzą z nimi do ludzi świeckich podczas odczytów i rekolekcji. Jak donosi „Gazeta Wyborcza”, jedną z takich osób jest kapucyn, ojciec Ksawery Knotz, autor wciąż czekającej na publikację książki „Seks jakiego nie znacie. Dla małżonków kochających Boga”. Zakonnik ten, przedstawiany w mediach jako twórca katolickiej Kamasutry, prowadzi również serwis internetowy, który przybliża „spojrzenie Kościoła katolickiego na małżeński akt seksualny poprzez Ewangelię i psalmy”.
Inicjatywie warto przyklasnąć, gdyż ludzi patrzących na akt seksualny poprzez Ewangelię i psalmy jest w naszym kraju wciąż zbyt mało. Nie oszukujmy się, jeśli idzie o ten akt, dominuje spojrzenie przez pryzmat powszechnie przecenianego zjawiska orgazmu i związanej z nim prymitywnej przyjemności. To oczywiście nieporozumienie. Zdaniem ojca Knotza, orgazm wcale nie jest najważniejszym momentem współżycia seksualnego, gdyż, jak pisze bez osłonek: „najważniejszym i szczytowym momentem jest moment penetracji w pochwie kobiety”. Dlatego też duchowny zachęca, aby w czasie współżycia małżonkowie nie szczędzili sobie nawet najbardziej wyszukanych pieszczot, stosując przy tym bogatą paletę zabiegów, ze szczególnym naciskiem na „stymulację manualną i oralną”. Nie jest jasne, czy proponowana przez zakonnika stymulacja oralna ma oznaczać przemawianie do partnera podczas wykonywania aktu seksualnego (recytacja psalmów?) i czy skupienie się wyłącznie na metodach manualnych (z pominięciem szerokiego asortymentu dostępnych na rynku elektrycznych instrumentów wspomagających) nie cofa nas przypadkiem w seksualnym rozwoju.