Archiwum Polityki

Węzeł mołdawski

Powyborcze zamieszki w Kiszyniowie przypomniały, że Mołdawia to ostatni kraj w Europie rządzony przez komunistów. Z jednej strony partyjny szyld z sierpem i młotem oraz pielęgnowanie nostalgii za czasami radzieckimi, a z drugiej – jednoczesne obietnice zbliżenia do Unii Europejskiej i do Rosji – okazują się sprawdzoną receptą na sukces w wyborach. Komuniści znowu wygrali, choć w uczciwość ich zwycięstwa nie uwierzyła liberalna opozycja i kiszyniowska młodzież, która skrzyknęła się na wiec, starła z policją i splądrowała parlament. Mołdawski prezydent Władimir Woronin winą za gwałtowność zajść obarczył Rumunię.

W okresie międzywojennym Mołdawia, znana jako Besarabia, była rumuńską prowincją, oba kraje są sobie bliskie kulturowo, język mołdawski jest dialektem rumuńskiego. Rumunia, na mocy paktu Ribbentrop-Mołotow zrzekła się Mołdawii w 1940 r. na rzecz Związku Radzieckiego, a Mołdawia ogłosiła niepodległość dopiero po rozpadzie ZSRR. Wielu protestujących w Kiszyniowie przyszło na wiec z rumuńskimi flagami skandując „jesteśmy Rumunami”. Woronin twierdzi, że pięciokrotnie liczniejsza Rumunia podjudziła manifestantów i zmontowała zamach stanu, by odzyskać kontrolę nad Mołdawią. Opozycja głosi natomiast, że manifestantów sprowokowali agenci Woronina i przypomina, że dla wielu Mołdawian Rumunia jest wzorem udanych reform, w przeciwieństwie do rządzonej nieudolnie Mołdawii, która otwiera listę najbiedniejszych i najbardziej skorumpowanych krajów w Europie.

Na szczycie w Pradze 7 maja rusza Partnerstwo Wschodnie. Mołdawia z zatargiem z Rumunią, z komunistami zwalczającymi opozycję oraz z separatystycznym Naddniestrzem jest trudnym partnerem partnerem.

Polityka 16.2009 (2701) z dnia 18.04.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 12
Reklama