Archiwum Polityki

Wiosna!

Wiosna! Nawet w bramie pan Walenty stróż puszcza z wiosną pierwsze pęki róż. Motylek przysiada na motylku, ptaszek na ptaszku. Od rytmicznego ruchu ptaszków trzęsą się gałązki i z wierzby spada na ziemię złoty pył. Wiosna! Dziewczyny się śmieją, chłopcy molestują, nawet starcy i niemowlęta dziwne nagle odczuwają skłonności. I tylko na wyżynach Rzeczpospolitej nuda rozpaczliwa.

Ludwik XV miał z Maryśką Leszczyńską dzieci dziesięcioro (w większości urodzonych zimą, czyli poczętych na wiosnę). Zdradzał ją z oficjalnymi konkubinami, z których parę – jak Madame de Mailly, Madame de Vintimille, Madame de La Tournelle, Madame de Pompadour czy Madame du Barry – przeszło do historii. Konkubiny porzucał z kolei często dla kochanek nieintronizowanych. Czekały one na niego w pałacyku le Parc-aux-Cerfs i reprezentowały, co ważne dla sprawowania władzy, pełny przekrój społeczny królestwa francuskiego: od wieśniaczek, poprzez mieszczki, po szlachcianki, a okazyjnie arystokratki. Nie można też żadną miarą posądzić Ludwika XV o rasizm, gdyż wśród pensjonariuszek uroczego zakątka znaleźć można było obok rdzennych Francuzek, również Turczynki, „dziewice z dalekiego wschodu, a nawet Murzynki”.

Ludwik XVI był pantoflarzem, bał się kapryśnej żony, jego podboje sytuują się więc przede wszystkim na poziomie pokojówek i żon lokajów. Wiemy o nich dzięki opozycji, która wytykała monarsze, iż nieszczęsne dziewczęta zamiast pieniędzmi, wynagradzał najczęściej swoimi myśliwskimi trofeami niemającymi większej sprzedażnej wartości.

Czerwoni, stąd ich podświadome, na klęczkach, ciągoty do układania się z Kościołem, byli z reguły cnotliwi. Robespierre’owi nic zgoła nie można zarzucić, Marat sypiał monogamicznie z pryszczatą gosposią sekutnicą, nawet Danton, ów cyniczny Danton, którego sportretował Wajda jako ostatniego obleśnika, dopiero pod koniec życia pozwolił sobie na poślubienie nastolatki, której był zresztą wierny aż po gilotynę.

Polityka 16.2009 (2701) z dnia 18.04.2009; Stomma; s. 104
Reklama