Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Szkoda, że tak późno

Od ponad 10 dni roczne rozliczenie podatku od dochodów osobistych (PIT), nawet bez posiadania bezpiecznego podpisu elektronicznego, można wreszcie wysyłać przez Internet. Czy to oznacza, że internauci mogą teraz uniknąć kolejek na poczcie lub wizyty w urzędzie skarbowym? Otóż niekoniecznie.

Internetowy kontakt z urzędami jest możliwy wyłącznie dla tych podatników, którzy wypełniają formularz PIT-37 (pracownicy najemni, emeryci). W przypadku innych pitowców wszystko pozostaje po staremu. Wspólne rozliczenie z małżonkiem (w 2008 r. z tej możliwości skorzystało prawie 10 mln osób) wymaga z kolei wystawienia przez męża lub żonę upoważnienia (druk ULP-1), które trzeba doręczyć osobiście lub wysłać pocztą. O ile związek jest trwały, to w następnych latach tej operacji na szczęście nie trzeba już powtarzać. Ale z nowym partnerem życiowym już tak.

Przygotowania do ułatwienia życia podatnikom trwały w Ministerstwie Finansów na tyle długo, że operacja e-PIT 37 ruszyła zaledwie 3 tygodnie przed ostatecznym terminem rozliczeń (30 kwietnia). To trochę za mało czasu, żeby w tym roku ludzie masowo chcieli i mogli skorzystać z oferty. Do poniedziałku Polacy złożyli przez Internet zaledwie ok. 25 tys. formularzy. W ostatnich latach najbardziej popularny PIT 37 musi wypełniać około 16 mln osób.

Pozostaje wierzyć, że to dopiero pierwszy krok, a cała operacja szybko zostanie rozszerzona na pozostałe formularze i inne daniny. To właśnie zapowiada Ministerstwo Finansów prezentując swój program e-podatki. Jego realizacja ma zająć 5 lat i kosztować aż 281 mln zł, z których część pochodzić będzie z kasy Unii Europejskiej.

Ministerstwo Finansów ocenia, że roczne straty (brak jednej bazy danych, nieefektywność kontroli, łatwe unikanie podatków) Skarbu Państwa z powodu braku możliwości składania deklaracji podatkowych drogą elektroniczną wynoszą dziś w Polsce.

Polityka 17.2009 (2702) z dnia 25.04.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama