Po triumfalnej podróży europejskiej prezydent Barack Obama został życzliwie przyjęty na Szczycie Ameryk (na Trynidadzie i Tobago), który zgromadził przedstawicieli 34 państw. Wprawdzie prezydent Wenezueli Hugo Chavez podarował Obamie książkę „Otwarte żyły Ameryki Łacińskiej”, która opisuje grabież bogactw kontynentu, jednak uściskom rąk i uśmiechom nie było końca. Prezydent USA przyznał, że polityka amerykańska wobec Kuby od 50 lat była „niepowodzeniem” i zapowiedział zmiany. Zaznaczył jednak, że będą one zależały od posunięć Hawany, choć część uczestników Szczytu uważała, że Waszyngton nie powinien czekać na gesty kubańskie. Nie było więc konkretów, a jednak nikt nie przeczył ocenie, że między Ameryką Łacińską a USA dzieje się coś naprawdę nowego. Prezydent Ekwadoru Rafael Correa mówił nawet o „początku nowej ery”. Wyraźnie w tym duchu międzynarodowa edycja „Newsweeka” lansuje pomysł, aby Guantanamo, amerykańską bazę istniejącą na Kubie od 1903 r., dziś także ponure więzienie dla terrorystów, zamienić w otwartą strefę handlu i wymiany, symbol nowych stosunków Waszyngton-Hawana. Sceptycy oceniają pomysł jako mało realny, ale przyznają, że podobnie nierealistyczne wydawało się kiedyś wezwanie Reagana, aby Sowieci zburzyli mur berliński.
Polityka
17.2009
(2702) z dnia 25.04.2009;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11
Reklama