Archiwum Polityki

Przesłuchanie Wacława M.

Wątpliwości narosłe wokół kandydatury Anny Fotygi na przedstawiciela Polski w ONZ z jednej, zaś wstrzymywanie się przez pana prezydenta z podpisaniem sześciu nominacji ambasadorskich z drugiej strony, spowodowały poważny kryzys dyplomatyczny. Powstało zagrożenie, że jeśli tak dalej pójdzie, Polska w ogóle nie będzie za granicą szerzej reprezentowana. Na szczęście, wbrew temu, co się powszechnie uważa, politycy nasi są ludźmi odpowiedzialnymi. Zdecydowano wspólnie opracować takie kryteria doboru kadry dyplomatycznej, które odpowiadałyby zarówno obozowi prezydenckiemu, jak i premierowskiemu, a także innym liczącym się siłom politycznym.

W trakcie niejawnych narad wyszło na jaw, że zgoda możliwa jest głównie co do tego, kto absolutnie nie może być polskim ambasadorem. Ustalono, że idealny kandydat nie powinien być związany z żadnym ugrupowaniem politycznym, nie może być absolwentem żadnej budzącej wątpliwości uczelni. Nie może reprezentować tylko elit, musi być przedstawicielem najszerszych sił narodu. Jego wykształcenie, osobowość i postawa muszą dawać gwarancję, że nie ulegnie żadnym wpływom zewnętrznym.

Udało nam się dotrzeć do tajnego protokołu przesłuchania przez komisję sejmową kandydata, który zgłosił się na podstawie zamieszczonego w prasie ogłoszenia. Jest to pan Wacław M. Zgodnie z ustawą o ochronie danych osobowych nie podajemy pełnego nazwiska ani jego, ani członków przesłuchującej go komisji.

Posłanka C. B. (PiS): Czy kończył pan może MGIMO?

Wacław M.: Nie.

Posłanka L. G. (PiS): Oxford wcale nie jest lepszy. Mamy dość zarozumialców z Oxfordu. Oxfordu też pan nie kończył?

Wacław M.: Bynajmniej.

Posłanki C. B. i L. G.: Doskonale, dziesięć punktów.

Polityka 18.2009 (2703) z dnia 02.05.2009; Fusy plusy i minusy; s. 126
Reklama