Archiwum Polityki

Pierwsze spoty za płoty

Wiadomość o tym, że sąd nakazał partii Prawych i Sprawiedliwych wycofać telewizyjny spot wyborczy, wstrząsnęła środowiskiem reklamy. Groźba utraty kolejnych zleceń zmusiła branżę do szukania nowych, bezpieczniejszych pomysłów.

Rozmawiamy ze specjalistą od marketingu politycznego Lechosławem Śmigalskim:

Panie Śmigalski, jeśli nie wolno będzie pokazywać skorumpowanych polityków Platformy, to co w ogóle pokazywać?

Uważam, że Sprawiedliwi powinni sięgnąć do historii – bo to jest ich matecznik – i dać sobie spokój z liczbami, a już zwłaszcza z gospodarką. Mam zresztą projekty kilku gotowych narracji.

Wiem, że to kosztuje duże pieniądze, ale mógłby pan uchylić rąbka narracji?

Proszę bardzo... Kamera w zwolnionym tempie pokazuje panią minister Fotygę. Głos z offu: oto jedyny polski minister, który się wrogom nie kłania. Komu zależy, żeby odsunąć ją od stanowisk? Jaką cenę przyjdzie nam za to zapłacić?

Teraz zdjęcia historyczne: Wehrmacht butnie wkracza do Polski. Najazd kamery: jeden z żołnierzy ma długą siwą brodę. To dziadek.

Prawdę mówiąc, trochę to nachalne.

Ale sąd, panie redaktorze, do niczego się nie przyczepi.

Czegoś lepszego pan nie ma?

Może to: sceny z filmu TVN o gen. Sikorskim. Pokazujemy, jak Rosjanie do spółki z Anglikami zabijają generała, po czym pozorują wypadek. Ponura muzyka z „Misji specjalnej”. Głos: tak zginął ostatni wybitny polski polityk o nazwisku Sikorski.

Niezłe.

Następne też niezłe. Ze starych kronik filmowych wycinamy fragmenty z Bolesławem Bierutem. Całuje się ze Stalinem, odbiera meldunki od oficerów korpusu bezpieczeństwa, stoi na trybunie w otoczeniu radzieckich generałów.

Polityka 18.2009 (2703) z dnia 02.05.2009; Fusy plusy i minusy; s. 127
Reklama