Archiwum Polityki

Rejs dwa

Rejs” Marka Piwowskiego miał być ironiczną, szyderczą aluzją do życia i mechanizmów PRL. I był. Odczytywało się w tym filmie subtelne nawiązania do słodko-mdlącego sosu czujności, troski i marksistowsko-leninowskiego bełkotu. Minęły lata, o PRL już się powoli zapomina, a tymczasem „Rejs” jest wciąż aktualny. Piwowski czterdzieści lat temu, wiedziony genialną intuicją, pokazał nam w skali 1:1, co będzie, gdy do rządów dorwie się Rada Rejsu prowadzona przez Sędziego i Kaowca, parki szatanów z samego Piekła Centrum. I oto mamy Polskę, w której głównym tematem wciąż jest rozstrzyganie, kto napisał w damskiej ubikacji „głupi kaowiec”. Zapaszek zapuszczonego wychodka na obskurnej łajbie ciągnie się za nami jako główna atrakcja wszystkich wiadomości, komentarzy, rozważań, dyskusji i tematów będących podstawą systemowych rozwiązań. Ten „głupi kaowiec” z damskiej ubikacji jest nam wciąż przypominany i traktowany z najwyższym nabożeństwem jako Główna Idea mijającego właśnie dwudziestolecia.

Wróćmy na chwilę do codzienności. Oglądamy telewizyjną reklamówkę PiS, w której rząd PO zrujnował polskie stocznie. Na ekranie przebieraniec w robotniczym hełmie z krzyżem szlocha do kamery w kolejnym dublu filmowym nad losem robotniczej kolebki Solidarności. Złodziejski rząd załatwia senatorowi ciepłą rączką 48 mln ukradzionych robotnikom. Wszystko grubymi nićmi szyte. Trzeba opluć i umazać łajnem, bo zawsze coś przylgnie. Nawet jeśli nie przylgnie, to niech się publicznie oczyszczą z posądzeń o korupcje, o łapówy i z tego, że przez dwadzieścia lat agenci bolszewiccy prowadzili polską politykę zagraniczną. Znajdą się tacy, którzy uwierzą, że w Unii Europejskiej i w NATO znaleźliśmy się za sprawą sowieckiej agentury.

Polityka 18.2009 (2703) z dnia 02.05.2009; Tym; s. 127
Reklama