Nasze nagrody ustanowiliśmy w 1958 r., a po raz pierwszy przyznaliśmy w 1959 r. Intencją była zachęta do badań nad historią najnowszą Polski, a trzynastoosobowe jury pierwszej nagrody zapewniało (w miarę) obiektywizm w ocenach.
Stefan Kieniewicz, jeden z najwybitniejszych historyków polskich XX w., napisał we wspomnieniach, że – dzieląc wydarzenia swojego życia na przyjemne i nieprzyjemne – posiedzenia jury „Polityki” zaliczył do przyjemnych, ponieważ były inspirujące i bogate poznawczo. Po półwieczu mogę w imieniu redakcji oraz własnym podziękować jurorom, dawnym i obecnym. Nie zawsze skład jury i jego wybory podobały się władzom. Kiedy próby politycznej ingerencji w ten skład osobowy i w nominacje do nagrody były zbyt napastliwe, kiedy próby kompromisów zawiodły całkowicie – dwukrotnie zawiesiliśmy Nagrody Historyczne. Dlatego, choć coroczne, po 50 latach przyznane zostały po raz 48.
Kiedy przeglądam długi spis książek nagrodzonych, dostrzegam również nie zawsze chwalebne kompromisy, ale przede wszystkim powody do dumy. Pierwsza nagroda – w 1959 r. – przyznana została wybitnym pracom naukowym Henryka Jabłońskiego („Polityka Polskiej Partii Socjalistycznej w czasie wojny 1914–1918”) oraz Jerzego Kirchmayera („Powstanie Warszawskie”), przeciętnemu pamiętnikowi Mariana Naszkowskiego („Niespokojne dni”) oraz „Dziennikowi z lat okupacji” Zygmunta Klukowskiego. Chciałbym w szczególności wspomnieć tę osobę i jej dzieło. Zygmunt Klukowski (zmarł kilka miesięcy po odebraniu naszej nagrody) był lekarzem (dyrektorem szpitala w Szczebrzeszynie), społecznikiem, działaczem akowskim, więźniem stalinowskim, a przede wszystkim kronikarzem Zamojszczyzny. Jego „Dziennik z lat okupacji” jest najczęściej cytowany przez historyków II wojny (tak jak „Dzienniki” M.