Archiwum Polityki

Wiosenny przeciąg w sercu

Doceniam urok święta flagi. Okazji do parad i historycznych inscenizacji. Jeśli mi czegoś brak, to jeszcze jednego święta: chorągiewki na dachu. Codziennie dowiadujemy się, kto przepisał się do innej partyjki czy grupy towarzyskiej, zmienił poglądy jak złotówki w kantorze, uwierzył w mądrość lidera, kwitowaną dotąd pukaniem się w czoło. Potwierdza się diagnoza sprzed lat: jeden Polak to Latarnik ze skropionej łzami noweletki, usychający z tęsknoty za rodakami. Dwóch Polaków to dwa wściekłe okrzyki: „Na latarnię!”. Trzech Polaków po lekturze „Wieszania” Jarosława Marka Rymkiewicza, subtelnego humanisty, to trzy westchnienia (jedno jest westchnieniem ulgi), że o latarniach zapomniano, kiedy dokonywały się wielkie zmiany; nikt nie pomyślał, by je obciążyć balastem przeszłości.

Wracam do chorągiewek. Prawo do własnego zdania to anachronizm, inteligencka fanaberia, pióropusz pychy. Czy z kimś takim można pracować? Znana sprawa: chorąży z nowego zaciągu pozbył się z TVP prezenterki, bo odmówiła przeczytania dopisanej w ostatniej chwili kwestii. Przyczyny odmowy omówiła w „Dzienniku” Magdalena Miecznicka, krytyk literacki: „Lata 90., na które przypadały początki jej pięknej kariery, to były czasy powszechnej miłości do dworu, jeśli kto nie czuł miłości i tak nie miał głosu... A potem coś się strasznie popsuło – przyszła rewolucja. We władzach, zwykłych i telewizyjnych, znaleźli się nagle jacyś ludzie z czworaków, z wielkimi brzuchami, źle ubrani, tak, teraz w skórzanych fotelach siedzą rozwydrzeni synowie fornali, a nie dobrze wychowane dzieci peerelowskich hrabiów. Ja przepraszam, ale kto to jest Farfał? To jakiś pryszczaty siedemnastolatek, który w gronie innych siedemnastolatków wykrzykuje faszystowskie hasła.

Polityka 20.2009 (2705) z dnia 16.05.2009; Groński; s. 94
Reklama