Archiwum Polityki

Nieprawda czasu, nieprawda ekranu

Świat telewizyjnych seriali uchodzi za świat dostatni i odporny na wstrząsy. Akcje seriali są nawet w dłuższej perspektywie przewidywalne, a ich bohaterowie to grupa społeczna ciesząca się społecznym prestiżem, dysponująca ciekawą pracą, mieszkaniem oraz samochodem określonej firmy. I choć ludzie ci muszą zmagać się ze swoimi codziennymi problemami, na ekranie manifestują zadowolenie z życia, co niekiedy bywa podkreślane atakami śmiechu zza kadru w najbardziej nieoczekiwanych momentach.

Niestety są sygnały, że już niedługo także ten świat dotkną skutki szalejącej recesji. Prasa doniosła właśnie, że ze względów oszczędnościowych strumień środków finansowych pompowanych przez producentów w serialową rzeczywistość ma zostać zmniejszony nawet o 20 proc. W opinii fachowców, obecnie dla tego sektora rysują się scenariusze znacznie skromniejsze i tańsze w produkcji. Są to scenariusze pesymistyczne, niekiedy wręcz czarne, które – jeśli się urzeczywistnią – nie zostawią widzom wielu złudzeń.

Dziennik” donosi, że podczas kręcenia seriali ma być mniej dubli, mniej plenerów, dni zdjęciowych, drogiego sprzętu, statystów, a na planach zdjęciowych może zabraknąć kanapek. Z serialu „Ojciec Mateusz” wycofano już kosztowne sceny z helikopterem, z kolei ze scenariusza najnowszej produkcji TVP „Blondynka” wypadł transport 50 krów, które główna bohaterka serialu – weterynarka – miała uratować. Dramatyczna jest podobno także sytuacja w „Klanie” i „Złotopolskich” – widzowie skarżyli się mianowicie, że nieodnawiane z braku środków ściany pomieszczeń, w których toczy się akcja tych seriali, są brudne, co widać na ekranie.

Polityka 22.2009 (2707) z dnia 30.05.2009; s. 4
Reklama