Archiwum Polityki

Ława po japońsku

Tej rewolucji w japońskim systemie sądowniczym towarzyszy wielka kampania informacyjna, plakaty i broszury. A linie lotniczy JAL zorganizowały specjalne kilkudniowe wyjazdy do USA, aby na sali rozpraw podpatrywać tamtejsze doświadczenia. Chodzi o wprowadzenie w procesach karnych instytucji ławy przysięgłych. Sześciu losowo wybranych obywateli ma teraz wspierać trzech zawodowych sędziów i wspólnie w głosowaniu decydować o losie oskarżonych. Podobny system istniał w latach 1928–1943, ale wtedy ławników było dwunastu, wyłącznie mężczyzn, uczestniczących w procesie, ale nie w ferowaniu wyroku. Oraz w latach 1945–1972 na okupowanej przez Amerykanów Okinawie (gdzie rozprawy odbywały się po angielsku). Teraz chodzi o rzecz niebagatelną: większą podmiotowość obywateli, ale i praktyczną: skrócenie czasu rozpraw.

Do tej pory sąd obradował nad pisemnymi wystąpieniami oskarżenia i obrony, a procesy ciągnęły się latami; teraz mają zająć kilka dni. Chodzi też o inną drażliwą kwestię: współczynnik skazań osiągnął w Japonii rekordowe 99 proc., bowiem regułą jest przyznanie się do winy w śledztwie, wymuszane czasem wszystkimi dostępnymi metodami. Teraz ława przysięgłych będzie się mogła tym praktykom przyjrzeć z bliska.

No i kolejna wielka kwestia – w Japonii nadal obowiązuje kara śmierci, w ubiegłym roku stracono 15 osób, w tym – już cztery.

Mimo tych wszystkich istotnych aspektów nastawienie opinii publicznej jest w tej kwestii nadzwyczaj wstrzemięźliwe: 48 proc. Japończyków wolałoby nie uczestniczyć w pracach ławy przysięgłych, a 36 proc. zdecydowanie by tego odmówiło. Chodzi o uciążliwe oderwanie od pracy, ale i o zakodowaną w mentalności niechęć do publicznego wydawania opinii o innych.

Polityka 22.2009 (2707) z dnia 30.05.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama