Informacja o tym, że supernowoczesne myśliwce F-16, wchodzące w skład polskich sił powietrznych, wystąpiły w reklamie wody mineralnej Cisowianka, budzi zrozumiały entuzjazm. Fakt ten ostatecznie zamyka usta sceptykom potwierdzając, że zakup tych maszyn był strzałem w przysłowiową dziesiątkę. Przy okazji wyszła na jaw duża wszechstronność amerykańskich samolotów, których, jak się okazuje, można z powodzeniem używać do rzeczy, o których nam się nawet nie śniło.
Z kół wojskowych dobiegają sygnały, że po spektakularnym sukcesie pionierskiego przedsięwzięcia (F-16 bez trudu wystartowały, a następnie wylądowały) wojsko chce występować w kolejnych filmach reklamowych. Mają w nich wziąć udział m.in. czołgi, wozy opancerzone, śmigłowce, a nawet okręty. W jednostkach trwają już gruntowne prace remontowe, dzięki którym sprzęt ten będzie w stanie dotrzeć na plan zdjęciowy. Zgłaszają się reklamodawcy, m.in. huty, producenci konserw mięsnych, onuc, smarów i środków zwalczających rdzę.
Dzięki reklamowej ofensywie wojsko liczy na uchwycenie w sektorze reklamowym przyczółków, a w przyszłości może nawet na zdobycie w branży pozycji niekwestionowanego lidera. Przedstawiciele wojska głośno mówią też, że reklama z udziałem szatynki, Cisowianki i F-16 ma być wstępem do nowej strategii promocyjnej armii. Jak rozumiemy, strategia ma utrwalić obraz polskiego żołnierza jako osoby atrakcyjnej fizycznie, posługującej się najnowocześniejszą bronią oraz pijącej dużo wody. Czas pokaże, czy nie jest to zadanie trochę zbyt ambitne.