Coraz częściej narzekamy, że kino rozrywkowe dopadł twórczy kryzys, w wyniku którego w różnych filmach w kółko oglądamy to samo. Ale uwaga, dla znudzonych miłośników srebrnego ekranu Hollywood szykuje atrakcyjną niespodziankę w postaci najnowszego filmu Jamesa Camerona „Avatar”. „Nasz Dziennik”, powołując się na specjalistów, już ostrzega przed tą produkcją, ujawniając, że zawarte w niej trójwymiarowe obrazy są ponoć tak sugestywne i wizualnie oszałamiające, że mogą pozbawić oglądających kontroli nad układem pokarmowym.
„Kiedy ten obraz trafi do kin typu Imax, będziemy rozmawiać o masowych defekacjach, a nawet zgonach. Ludzie zwyczajnie nie będą w stanie znieść tego rodzaju rozrywki” – cytuje gazeta opinię jednego z amerykańskich badaczy mózgu z Uniwersytetu Kalifornijskiego.
Wygląda na to, że po wielu udawanych i mocno przereklamowanych rewolucjach zapowiada się wreszcie prawdziwy przełom w światowej kinematografii. Owszem, w przeszłości zdarzało się, że niektóre filmy wywoływały u wrażliwego widza ataki senności, bóle głowy czy nudności, ale o niekontrolowanych defekacjach nie było dotąd mowy. Cameron twierdzi, że w „Avatarze” mógł użyć technologii, która w pełni pozwoliła mu oddać to, co zamierzał. Wierzymy, że spragnionym rozrywki widzom film pozwoli w pełni oddać to, czego może nie zamierzali, ale czego i tak nie będą mogli powstrzymać.
Czy powalający film „Avatar” wyznaczy nowy kierunek w kinie rozrywkowym? Raczej nie, gdyż Hollywood i jego naśladowcy już od dłuższego czasu zmierzają w stronę zaproponowaną przez Camerona. Spontaniczne, niekontrolowane reakcje widzów na jego nowym filmie z pewnością potwierdzą słuszność tej drogi, zwłaszcza że w opinii lekarzy byłyby to reakcje całkiem naturalne, zdrowe i dowodzące pełnego zrozumienia intencji reżysera.