Archiwum Polityki

Urumczi we krwi

W mieście Urumczi w zachodnich Chinach pokojowy protest kilku tysięcy muzułmańskich Ujgurów zamienił się w jatkę, najkrwawszą od czasu masakry na placu Tiananmen. W starciach z policją zginęło aż 140 osób, ponad 800 zostało rannych, kilkaset dalszych aresztowano. Wśród ofiar są handlujące na ulicznych straganach kobiety i dzieci, które przyłączyły się do manifestujących. Starcia wybuchły, gdy policja – w Chinach instruowana, by w podobnych wypadkach nie prowokować manifestantów – spróbowała rozpędzić demonstrację przy użyciu elektrycznych pałek. Sytuacja wymknęła się spod kontroli, policjanci otworzyli ogień. Przyczyną manifestacji był sprzeciw wobec prześladowań ośmiomilionowej społeczności Ujgurów. W czerwcowych zamieszkach w Kantonie zginęło dwóch ujgurskich robotników pracujących w fabryce zabawek – wystarczyła plotka, że Ujgurzy dopuścili się gwałtu na dwóch etnicznych Chinkach. Władze w Pekinie uznały wypadki w Urumczi za prowokację muzułmańskich separatystów.

Polityka 28.2009 (2713) z dnia 11.07.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 11
Reklama