Archiwum Polityki

I kto to kupi

Programy polityczne to towar, którego mimo pogłębiającego się kryzysu jest dziś na rynku dużo. Niestety w warunkach malejącego popytu upłynnić go jest trudno, w związku z czym stale pogarsza się sytuacja wytwórców i sprzedawców w tym sektorze.

– Wcisnąć tego typu produkt klientowi, który ledwo wiąże koniec z końcem, to prawdziwa sztuka. Ludzie uważają, że w obecnej sytuacji nie stać ich na poglądy polityczne – przyznaje jeden z krajowych specjalistów, od lat badający trendy panujące na rynku idei politycznych.

– A jakich poglądów poszukują klienci, których na posiadanie poglądów stać?

– Tanich, ale atrakcyjnych, niewymagających wiele wysiłku i niezbyt skomplikowanych. Widzą, jakie poglądy mają ich sąsiedzi, koledzy z pracy i chcą mieć to samo albo coś lepszego lub nowszego. Skoro sąsiad ma wyraziste poglądy, my też chcemy, bo uważamy, że jesteśmy tego warci.

– Na przykład?

– Jednym podoba się ascetyczny model konserwatywnego liberalizmu posła Gowina, innym bardziej odpowiada liberalizm posła Palikota z mocną nutą żołądkowej gorzkiej albo coś w stylu ludowym czy monumentalno-patriotycznym. Są zresztą ludzie, którzy mają wszystkie poglądy naraz, bo uważają, że ich na to stać.

– Różnice w ofercie programowej często bywają niejasne, trudne do wychwycenia.

– Decydują drobiazgi, wykończenie. PiS w wielu sprawach oferuje to samo co PO czy Polska XXI. Z tym że produkt PiS jest przestarzały i dość siermiężny. To poważna marka na rynku, ale lepiej sprawdza się w wiejskim gospodarstwie i w małym mieście niż w dużej aglomeracji.

– Propozycja PO jest lepsza?

– Ma bardziej elegancki design i lepiej współpracuje z produktami aktualnie używanymi w Europie.

Polityka 28.2009 (2713) z dnia 11.07.2009; Fusy plusy i minusy; s. 94
Reklama