Archiwum Polityki

Kurs na zysk

Sugestia premiera, że NBP powinien w przyszłym roku przekazać do budżetu swój ogromny zysk (Donald Tusk szacuje go dzisiaj na 10 mld zł), wywołała burzę. Powróciły pytania o niezależność banku centralnego, konieczność utrzymywania ogromnych rezerw, stan relacji między bankiem a rządem i, oczywiście, o źródła zysku NBP.

Eksperci tłumaczą, że NBP zarabia lokując nasze rezerwy walutowe (nominowane w najważniejszych walutach świata) w papierach dłużnych innych krajów. Pod koniec czerwca nasze rezerwy walutowe, liczone w euro, wynosiły 47,65 mld, natomiast liczone w rodzimej walucie – 213 mld zł. To źródło zysku jest przewidywalne i – co więcej – realne. Jeśli np. część dolarów ulokowana jest w amerykańskich obligacjach, to wiadomo, jak są one oprocentowane. O wiele trudniej, zwłaszcza obecnie, oszacować zarobek wynikający z różnicy kursów. Wartość w złotych posiadanej przez NBP sumy dolarów czy euro wynika bowiem z kursu tych walut wobec złotego. Jeśli złoty w ciągu roku się osłabia, to zysk NBP jest większy. Jeśli złoty się wzmacnia, suma rezerw wyrażonych w złotych maleje i zamiast zysku jest strata. Strata księgowa, ponieważ suma dolarów czy euro nie ulega zmianie. Tak było np. w 2007 r., kiedy strata NBP wyniosła aż 12 mld zł, ponieważ złoty był wtedy rekordowo mocny.

Zarówno minister finansów, jak i prezes NBP doskonale orientują się w bieżącej sytuacji finansowej banku. Pada nawet suma 23 mld zł, którą bank „zarobił” na osłabieniu złotego pod koniec 2008 r. Minister wie także, jak wygląda zarobek NBP w tym roku. Z wypowiedzi premiera wynika, że może to być kilkanaście miliardów złotych.

Polityka 29.2009 (2714) z dnia 18.07.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 7
Reklama