Kto polubił „Borata”, temu spodoba się też „Brüno”, choć chyba jednak trochę mniej. W tamtym filmie Sacha Baron Cohen, udając głupkowatego reportera z Kazachstanu, nabierał Amerykanów, którzy nie skrywali przed nim swych autentycznych poglądów. Było śmiesznie. W „Brünie” chwyt jest podobny – tym razem angielski komik przeobraża się w austriackiego geja, specjalistę od mody („najbardziej znanego Austriaka od czasów Hitlera”).
Polityka
29.2009
(2714) z dnia 18.07.2009;
Kultura;
s. 42