Pomysł nie jest nowy, stosowano go masowo w 1929 r., w czasach Wielkiego Kryzysu. Chodzi o lokalne waluty, takie jak plenty, wprowadzone do obiegu w maju w Pittsboro, w Karolinie Północnej, mające na celu ożywienie lokalnego handlu i usług. Prawo tego nie zabrania, byle lokalny pieniądz nie był imitacją dolara. Zalety? „Głównie taka, że nasze plenty nie ma nic wspólnego z Chińczykami” – komentuje z sarkazmem lokalny biznesmen Lyle Estill, który część pensji płaci pracownikom właśnie w lokalnej walucie.
Polityka
30.2009
(2715) z dnia 25.07.2009;
Flesz. Ludzie i wydarzenia;
s. 11