Archiwum Polityki

Kredyt pod kreską

Dziś trudno o kredyt w banku. Wiele osób zwraca się więc o pożyczki do rozmaitych pośredników. Czy to duże ryzyko?
[rys.] JR/Polityka

Możliwości jest mnóstwo, a zależą one od zdolności kredytowej pożyczającego. Banki, owszem, stały się ostrożne, ale ciągle przecież potrzebują nowych, wiarygodnych kredytobiorców. Nie po to otwierały setki nowych oddziałów i biur, żeby teraz bez opamiętania je zamykać.

Równolegle na rynku finansowym działają tysiące biur pośredników bądź doradców finansowych. Są przedstawicielstwa wielkich sieci, mających swoje oddziały w reprezentacyjnych punktach miast, jak i niezliczona ilość małych, często prowadzonych przez członków jednej rodziny, punktów. Ich wysyp nastąpił szczególnie w małych miastach, ale można je spotkać także w stolicy, w cieniu wielkich banków. Jakby tego było mało, słupy ogłoszeniowe i przystanki autobusowe pełne są ulotek reklamowych, na których swoje usługi polecają wędrujący pośrednicy. Oni chętnie odwiedzą nas osobiście w pracy, w domu. Ale dobrego wrażenia te oferty na pewno nie robią.

W praktyce niemal wszystkie drogi i tak na końcu prowadzą do banków. Zarówno mali jak i duzi pośrednicy w swoim zestawie mają najczęściej od kilku do kilkunastu ofert różnych banków. A klient, jeśli spełnia warunki, na miejscu może z nich wybierać.

Poza kontrolą

Do niedawna najlepszym kąskiem dla większych pośredników były kredyty hipoteczne. Liczyli również na tych klientów, którzy nie chcą pożyczać, ale inwestować. Z kolei dla mniejszych podstawą działalności były i są kredyty konsumpcyjne – na wakacje, remont mieszkania czy na załatanie dziury w domowym budżecie.

Rynek pośrednictwa kredytowego w Polsce dopiero się kształtuje i jak wiele innych nowości w naszym kraju rozwija się tyleż gwałtownie co chaotycznie. Istnieje kilkanaście dużych firm zrzeszonych w Związku Firm Doradztwa Finansowego. Największe i najbardziej znane to Open Finance, AZ Finanse czy Expander.

Polityka 30.2009 (2715) z dnia 25.07.2009; Rynek; s. 36
Reklama