Archiwum Polityki

Giną morświny

Kolejny martwy morświn został znaleziony na wybrzeżu. Polska populacja tych waleni, bałtyckich krewnych delfina, znika w katastrofalnym tempie. W ciągu około 10 lat zmniejszyła się z 600 do stu osobników. Morświnom zagrażają przede wszystkim rybackie sieci, w które się zaplątują i giną, ale także hałas powodowany przez transport i turystykę motorowodną, detonacje na morskich poligonach: zwierzęta te bowiem posługują się echolokacją.

Stacja Morska w Helu wraz z fundacją WWF Polska rozpoczęły właśnie kilkuletni projekt ochrony bałtyckich ssaków: fok szarych i morświnów.

– Żeby uratować gatunek, trzeba pracować przede wszystkim z człowiekiem, nie z morświnem – mówi dr Krzysztof Skóra, szef Stacji Morskiej. Dlatego program będzie przede wszystkim formą kampanii społecznej, uświadamiającej problem. – Chcemy propagować wśród rybaków takie rodzaje sieci, które nie są dla morświnów groźne.

W sprzedaży pojawiły się już puszki szprotek ze znakiem morświna w błękitnym sercu, co oznacza, że ryby pozyskano metodą niegroźną dla bałtyckich ssaków (na wzór tych ze znakiem delfina, który widnieje na puszkach tuńczyka sprzedawanych na całym świecie). – Ważne także, aby każdy, kto zobaczy morświna, martwego czy żywego, informował nas o tym. Im więcej danych będziemy mieli, tym lepiej będziemy mogli chronić te zwierzęta – deklaruje.

Morświny żyją w ścisłych grupach. Polskie nie krzyżują się ze skandynawskimi; dlatego jeśli wyginą, nie będzie sposobu, by odtworzyć populację. Znikną, a nam zostanie jedynie pomnik morświna w Gdyni.

Polityka 31.2009 (2716) z dnia 01.08.2009; Flesz. Ludzie i wydarzenia; s. 8
Reklama