Skromnym stosunkiem głosów 33 do 28 Althing, islandzki parlament, poparł wniosek o przystąpienie do Unii Europejskiej. Oficjalnie Islandia złoży stosowną aplikację w lipcu, i gdyby wszystko poszło gładko, w Unii mogłaby się znaleźć, razem z Chorwacją, w okolicach 2012–2013 r. Mikroskopijna, dobrze rozwinięta Islandia nie stanowiłaby dla Brukseli większego problemu, gdyby nie: a) wrażliwa sprawa rybołówstwa i dopuszczenia obcych na własne wody; b) kwestia aktualnego kryzysu bankowego, deficytu budżetowego na poziomie 13 proc. PKB oraz długu publicznego przekraczającego już 100 proc. PKB; c) konieczność odbycia referendum w sprawie akcesji. Aktualnie tylko 38 proc. Islandczyków popiera członkostwo w Unii, a gdyby kryzys zelżał, to pewnie jeszcze mniej gotowych by było zrezygnować z ukochanej wyspiarskiej niezależności.