Przejdź do treści
Reklama
Reklama
Archiwum Polityki

Lekko nie będzie

Ostatnie oddziały amerykańskie opuściły irackie miasta, ale Irakijczycy, niby już na swoim, nie powstrzymają rozlewu krwi.

Mimo iż oficjalne irackie święto narodowe przypadło 17 lipca, w 51 rocznicę proklamowania republiki, w Bagdadzie niepodległość świętowano już 1 lipca, dokładnie jedną dobę po tym, jak ostatnie oddziały amerykańskie wycofały się z centrów wielkich miast. Tuż obok grobu nieznanego żołnierza, w tym samym miejscu, w którym Saddam Husajn odbierał defilady swojej armii, premier Nuri-al-Maliki i jego minister obrony Abdul Qadir, salutowali przejeżdżającym wojskom pancernym (czołgi importowane z Rumunii) oraz maszerującym jednostkom elitarnych służb bezpieczeństwa. Dwa helikoptery krążące w powietrzu oraz kilka kutrów rakietowych ulokowanych na lawetach miało symbolizować sprzęt irackich sił zbrojnych, który rząd w Bagdadzie chciałby nabyć za pieniądze uzyskane ze sprzedaży ropy naftowej.

Ale w Iraku rozbieżność między życzeniami a rzeczywistością wciąż jest olbrzymia.

Tak więc pieniędzy na zbrojenia, a nawet na pokrycie dziury budżetowej, jak nie było, tak nie ma. Wprawdzie irackie zasoby ropy naftowej oceniane są na 5 mld ton, a 32 firmy – wśród nich takie giganty jak ExxonMobil i Shell, rosyjski Łukoil i francuski Total – wyraziły zainteresowanie pierwszym od 30 lat przetargiem na eksploatację pól naftowych i gazowych, to tylko dwie uzyskały licencje na eksploatację największego pola naftowego w Iraku, Rumaila. Były to brytyjski koncern naftowy Petroleum oraz chińska korporacja naftowa CNPC.

Zwycięzcy przetargu zobowiązali się rozbudować i odnowić zdewastowane szyby i instalacje wydobywające i transportujące ropę, ale w zamian zapewnili sobie, przez najbliższe 20 lat, dwa dolary z każdej wydobywanej i eksportowanej baryłki. Pozostałe firmy biorące udział w przetargu żądały albo procentowego udziału w zyskach, albo pięciokrotnie, a nawet dziesięciokrotnie wyższej opłaty za baryłkę.

Polityka 31.2009 (2716) z dnia 01.08.2009; Świat; s. 76
Reklama