Archiwum Polityki

Nie wmawiaj sobie za wiele

Sezon urlopowy sprzyja samodoskonaleniu. Wielu psychoterapeutów sugeruje podjęcie w tym celu rozmaitych uroczystych zobowiązań, np. że od dziś staniemy się lepsi i będziemy myśleć pozytywnie. Pierwszym krokiem mogłoby być skupienie się na autosugestii i cierpliwe powtarzanie niczym mantry zdań w rodzaju „jestem cudownym człowiekiem, jestem cudownym człowiekiem”.

Już po niedługim czasie z satysfakcją zauważymy, że zaklęcie to naprawdę działa, choć niestety tylko w pewnych okolicznościach, tzn. wtedy, gdy jesteśmy sami. W momencie, gdy do domu wraca żona z dzieckiem lub gdy jak zwykle bez uprzedzenia odwiedza nas ktoś z rodziny, z przykrością stwierdzamy, że nasze człowieczeństwo zaczyna pozostawiać sporo do życzenia i trzeba jeszcze nad nim popracować.

Człowieczeństwo to w zetknięciu z człowieczeństwem innych ludzi staje się kruche, traci swoją cudowność, a czasem zupełnie zanika. Rodzi się ponure podejrzenie, że niestety „nie jestem cudownym człowiekiem”. Sytuacja ta wymaga albo naszej akceptacji (a co za tym idzie rezygnacji z pozytywnego myślenia o sobie), albo przeciwnie – zintensyfikowania wysiłków i przejścia do kolejnej, trudniejszej fazy autoterapii, czyli upartego powtarzania zdania: „A jednak mimo wszystko i tak wiem, że jestem cudownym człowiekiem”.

Nawiasem mówiąc, z najświeższych badań naukowych wynika, że z pozytywnym myśleniem nie należy przesadzać. Doświadczenia kanadyjskich badaczy (informuje o nich dziennik „Polska”) pokazują, że wypowiadanie afirmatywnych zaklęć najskuteczniej działa na osoby mające wysokie poczucie własnej wartości, a więc na takie, którym zaklęcia są najmniej potrzebne.

Polityka 31.2009 (2716) z dnia 01.08.2009; Fusy plusy i minusy; s. 86
Reklama