Globalne ocieplenie i związana z nim fala upałów przynosi gwałtowne zjawiska na całym świecie. Telewizja pokazała, jak w Korei Południowej parlamentarzyści dostają białej gorączki i lutują się bez opamiętania z zupełnie błahego powodu, jakim jest projekt ustawy medialnej. W kraju głośno z kolei o dziwnym zachowaniu ministra Kownackiego, który w wywiadzie dla „Dziennika” ze szczerością mogącą wynikać z utrzymujących się wysokich temperatur, narzeka na swojego pracodawcę, nie szczędząc przy okazji ostrych słów krytyki pod swoim adresem.
Trzeba przyznać, że Kownacki zachował się elegancko i nie zaatakował siebie wprost, a jedynie ostro skrytykował chaos, brak planowania i „ogólne rozedrganie” panujące w Kancelarii Prezydenta, za funkcjonowanie której jest bezpośrednio odpowiedzialny. Kownacki, który – jak twierdzi – fundamentalnie nie zgadza się ze złą pracą kierowanej przez siebie placówki, nie omieszkał wskazać winnych zaistniałej sytuacji. Nie krył mianowicie, że osobą najbardziej torpedującą jego starania i utrudniającą mu pracę jest prezydent Lech Kaczyński, co zresztą nikogo specjalnie nie dziwi, bo prezydent jest z utrudniania znany (ale widocznie utrudnianie Donaldowi Tuskowi i Platformie przestało mu już wystarczać). Kownacki sugeruje, że zamiast zajmować się tym co istotne, musi bez przerwy obsługiwać prezydenta i spełniać jego polecenia. Daje do zrozumienia, że trudno zaplanować coś sensownego i prowadzić jakąś skuteczną politykę, gdy Lech Kaczyński chce o wszystkim decydować sam i upiera się, że jest najważniejszy. Ze słów ministra wynika, że bez prezydenta Kancelaria radziłaby sobie o wiele lepiej, a chaos dałoby się jakoś opanować.